Przyzwyczailiśmy się, że artyści z Islandii to ponure smutasy, grające powolne, ciche, delikatne dźwięki (Sigur Ros, Mum, Johann Johannsson...) i tylko Björk czasami temu stereotypowi przeczyła. Tymczasem na tej niemal bezludnej wyspie zdarzają się także naładowani dynamitem rockmeni, czerpiący zarówno z post-punka i nowej fali lat 80-tych, nowojorskiego noise'u jak i mrocznego bluesa. Fakt, że muzycy musieli dużo słuchać Jesus And Mary Chain, My Bloody Valentine, Sonic Youth, Suicide czy Birthday Party pozostaje bezsporny już po przesłuchaniu jednego utworu, gdzie wszystkie te wpływy mieszają się, owiane jednak mroźnym islandzkim powietrzem.
Mroczne, psychodeliczne i ciężkie jak walec drogowy brzmienie tworzą polifonicznymi ścianami gitar.
Zespół powstał w 2003 roku a swoje pierwsze trzy płyty wydał tylko w Islandii i USA, gdzie grał na trasie min. jako support Brian Jonestown Massacre i Raveonettes.
Dopiero teraz, dzięki berlińskiemu labelowi 8MM Musik możemy w Europie poznać Singapore Sling na płycie, będącej wyborem w rodzaju "Best Of" z 3 płyt, które nigdy nie ukazały się w Europie. W 2007 roku zespół zagrał pierwszą trasę w Europie Zachodniej, czego owocem jest współpraca z 8MM Musik.
Press:
"If Iceland has among its many (musical) voices a rock voice, its the one of Singapore Sling.. a sound dear to My Bloody Valentine, Sonic Youth and all those bands that approach music with bad intentions and a sideways grin."
–Carlo Zambotti, SLURP MAGAZINE, Milan, May 2007
"A refreshing, blurring line between genius and insanity, Singapore Sling walk it with nary a doubt, their rock'n'roll swagger unmistakable as they command attention - and get it. I'll give this an A-."
- Alex Steininger, IN MUSIC WE TRUST, Issue #72 September, 2006