Dziewiąty studyjny album obdarzonej jasnym, miodowym głosem pieśniarki z Glasgow, która po sukcesie płyty „Eddi Reader: Songs Of Robert Burns” (2003/2009) wyrasta na czołową szkocką folkową muzę.
Po znaczących sukcesach autorskich płyt „Simple Soul” (2001), „Driftwood” (2002) czy „Peacetime” (2007), Eddi Reader w ciągu ostatniej dekady wywalczyła sobie pozycję jednej z najznamienitszych wokalistek ze swego kraju. Ukoronowaniem tej passy było nagranie songów poety Roberta Burnsa, co było aktem nie lada odwagi, jako że ten autor w szkockiej tradycji ma rangę nie mniejszą niż Mickiewicz i Słowacki w Polsce czy Goethe i Schiller w Niemczech. Nowy, całkiem już inny w nastroju autorski album Reader nawiązuje wprost do szkockiej tradycji folkowej, tej raczej bardziej radosnej, tanecznej niż mrocznej i cierpiętniczej. Nawet poświęcony wiadomo jakiej tragicznej królowej utwór „Never Going Back Again (Queen Of Scots)” ma w sobie więcej z ludowych tańców niż posępnych elegii. To nie znaczy, że obok utrzymanych w rytmach odpustowych walczyków („Dragonflies”, „Fallen Twice”) nie pojawiają się na płycie „Love Is The Way” pełne zadumy i smutku utwory, jak choćby tytułowy „Love Is The Way” czy przepiękna ballada „Roses”. Cierpienie to jedno – zdaje się mówić Reader – ale życie idzie dalej i nie ma powodu, aby się nim nie cieszyć. Nawet jeśli czasem zgotowuje ono człowiekowi przykre niespodzianki.