W szerokiej świecie muzyki improwizowanej i awangardowej Joseph Suchy nie jest nieznaną postacią, czy to dzięki niezliczonym kolaboracjom z takimi artystami jak David Grubbs, Ekkehard Ehlers, Niobe i FX Randomiz, czy też jako stały członek zespołu Burnt Friedmanna Nub Dub Players a także jako współzałożyciel kultowego kolońskiego labelu Grob, zajmującego się szeroko rozumianą muzyką improwizowaną.
Teraz nakładem Staubgold ukazuje sie jego nowy solowy album "Calabi.Yau". To muzyka cichych dźwięków, w której z akustycznej gitary i elektro-akustycznych sygnałow powstają nielinearne zagadkowe dźwiękowe rzeźby.
Suchy odcina się zdecydowanie od szufladki nowoczesnej muzyki współczesnej i tworzy raczej ponadczasową wiadomość, po to, by marzyć.
Albo, jak sam Suchy mówi: "Muzyka w poszukiwaniu 'freakwave'"
Rafał Księżyk (Antena Krzyku 2/2003):
Poszukujący gitarzysta z Kolonii dał się poznać zarówno fanom improwizacji (album dla kultowego Grob), jak i amatorom niemieckiej elektroniki (współpraca z Ehlersem, FX Randomizem, Nu Dub Players). Jego czwarty solowy album otwiera abstrakcyjne elektroakustyczne studium gitarowej mikrodekonstrukcji, stopniowo Suchy rozjaśnia i odciąża swą paletę. Wprowadza klimaty i przestrzenie rodem z krautrockowej psychodelii przełomu lat 60. i 70. Grane z folkową prostotą akustyczne partie gitary płyną w podrasowanych elektronicznie przestrzeniach niczym z rytualnej muzyki etno, lub też wirują w „kosmicznych” pętlach. Te staroświeckie, acz wciąż robiące wrażenie chwyty przywołuje Suchy w duchu współczesnej mikroelektroniki, co potęguje fraktalną estetykę etno-psychodelii. Cyzelując filigranowe dźwięki i akustyczną aurę gitary i perkusjonaliów album atrakcyjnie odświeża owe krautrockowe smaczki, co korzystnie oddziałuje na całość fuzji.