To, co przed dziesięciu bez mała laty wyglądało na mały skok w bok dwóch pań, z czasem przekształciło się w konsekwentny i artystycznie intrygujący projekt. Te dwie panie, to Laetitia Sadier z grupy Stereolab i Rosie Cuckston z zespołu Pram, które stworzyły duet Monade i coś tam sobie dłubały „po godzinach” w studiu, aż wydłubały dwa single – „Sunrise Telling” i „Witch Hazel/Ode To A Keyring”. Cuckston potraktowała te nagrania jako przelotną wakacyjną przygodę i rozstała się z Sadier. Wokalistka Stereolabu postanowiła jednak utrzymać Monade przy życiu – już jako jej solowy projekt. A w domyśle: jako odtrutkę na coraz bardziej eksperymentalny kurs jej macierzystej formacji. Zwolna powstał repertuar na cały album, a z czasem zawiązał się jak najbardziej prawdziwy zespół, który mógłby go nagrać i wykonywać na koncertach. Wydany w 2003 r. album „Socialisme ou Barbarie: The Bedroom Recordings” mógł się wydawać nostalgiczną próbą powrotu do lżejszego, klimatyczno-piosenkowego repertuaru wczesnego Stereolabu. Druga, nie mniej udana płyta, „A Few Steps More”, ma już bardziej wykrystalizowaną tożsamość stylistyczną, na którą – co nie trudno zauważyć – składa się zwiewna, magiczna przestrzenność utworów brazylijskiego kompozytora Antonia Carlosa Jobima, coś z filmowej muzyki Michela Legranda („Parasolki z Cherbourga”, „Panienki z Rochefort”) i piosenek Serge’a Gainsbourga, wreszcie odrobina bardziej kameralnego francuskiego popu z lat 60., może trochę w stylu Francoise Hardy. Gdyby szukać współczesnych krewniaków Monade, należałoby natomiast wskazać chyba Air z okresu debiutanckiego „Moon Safari”. Wyrafinowane aranżacje, lekkość i kapryśna zmienność, z jaką rozwijają się utwory Monade – i dzięki której zyskują swoistą poetycko-nostalgiczną aurę - no i przede wszystkim charakterystyczny śpiew, nie pozostawia....... więcej