Któż bardziej nadaje się do przełożenia na język jazzu najbardziej fantazyjnej, poetyckiej, energetycznej i błazeńskiej płyty w historii rocka, czyli "Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band" The Beatles, jak bodaj najbardziej szalony muzyk angielskiego jazzu, jakim bez wątpienia jest Django Bates, brytyjski kompozytor, aranżer, keyboardzista i bandleader.
1 czerwca tego roku albumowi „Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band” stuknęła 50-tka, pół wieku to niezła cezura czasowa, i trzeba przyznać, że po „Sierżantcie Pieprzu” wcale nie słychać upływu czasu, ani śladu siwizny czy zadyszki. Z tej okazji enfant terrible brytyjskiej sceny jazzowej przygotował we współpracy z Frankfurt Radio Big Bandem, Stuartem Hallem i triem Eggs Laid By Tigers niezwykły program oparty na legendarnym beatlesowskim szlagierze. Zadziwiające aranżacje, ale i doskonałe wykonanie - karkołomne zmiany rytmu, szczypta anarchii, fajerwerki humoru, wspaniałe solówki europejskich muzyków składają się w jeden z najbardziej zadziwiających jazzowych albumów tego roku.
Całość sprawia wrażenie ukształtowanej bardzo spontanicznie pod względem formy i brzmienia, ale tak też przecież było z „Sierżantem Pieprzem”, Lennon po latach w wywiadach przecież mówił, że nagranie było aranżacyjnie niedopracowane. Bo też fundamentem obu tych sesji jest radosny entuzjazm, niebywała pasja grania, słyszalna w każdym momencie obu płyt.
Django Bates nie grzeszy nadmiarem szwungu, ale też nie komplikuje niczego ponad miarę. Mamy dzięki temu do czynienia z mistrzowskim wyważeniem ognistego temperamentu i brawury lidera z ponadczasową komunikatywnością beatlesowskiego pierwowzoru!
autor: Mateusz Krępski
Editor's info:
ABOUT ‘Saluting Sgt. Pepper’:
The totally irrepressible creativity and ever-unconventional spirit of Django Bates swings into a completely new and unpredicted sphere. In coll....... więcej