Sharon Jones po raz czwarty!
Spadkobierczyni gigantów muzyki soul w typie Marvina Gaye'a, Stevie'go Wondera, Curtisa Mayfielda, Jamesa Browna, Arethy Franklin w formie.
Polecamy teledysk do tytułowej piosenki z najnowszej płyty Sharon Jones & The Dap-Kings, który niedawno miał premierę. W klipie zobaczyć można także innych artystów z wytwórni Daptone Records jak Lee Fields, Charles Bradley czy Tommy “TNT” Brenneck.
Warto dodać, że Magazyn Popmatters właśnie uznał 54-letnią Sharon Jones z zespołem The Dap-Kings najlepszym koncertowym bandem Stanów.
Oto kilka recenzji najnowszej płyty z polskich mediów:
popupmusic.pl:
Tak, wiem, revivale z założenia ssą. Ale Sharon Jones to nie byle kto. Pochodzi z Georgii, a więc musiała być wychowana w kulcie Jamesa Browna i tradycji gospel, współpracuje z jedną z najważniejszych obecnie wytwórni funkowych Daptone Records, robiła backgroundowe wokale dla Lee Fieldsa, swym potężnym głosem wspierała także Lou Reeda na trasie Berlin, a w latach osiemdziesiątych była strażniczką w więzieniu Sing-Sing. Nie radzę zadzierać. „100 Days, 100 Nights” bazuje na soulu i funku lat sześćdziesiątych i wczesnych siedemdziesiątych. The Dap-Kings, stosując wiele chwytów z epoki, balansują pomiędzy szorstkim i surowym brzmieniem Stax a seksownym feelingiem Motown. Sekcja z chirurgiczną precyzją operuje rytmem, raz tworzy z instrumentami dętymi jeden ogromny, tętniący emocjami organizm, innym razem wdaje się w funkowe groovy z podciętą gitarą. Sharon Jones, niczym Otis Redding w spódnicy, swoim śpiewem na przemian uwodzi, kołysze, wzrusza i łamie serca (a trzeba zaznaczyć, że skalą głosu bliżej jej raczej do Arethy Franklin niż słodkiego wokalu Carli Thomas). Sharon nie wykonuje soulu, ona jest soulem. Amy Winehouse niech się schowa, Sharon jest lepsza.
autor: Marta Słomka
Newsweek; Nasza ocena: 5/5
W Wielkiej Brytanii do soulu nawiązują młod....... więcej