Projekt, pod którym ukrywa się urodzony w Dominikanie, wychowany na Florydzie i obecnie osiadły na nowojorskim Brooklynie George Lewis, Jr. Jego debiutancki album to fascynująca podróż do dzieciństwa i synth-popu lat 80.
„Forget” to rezultat kilku miesięcy samotnej, niemal katorżniczej pracy Lewisa w jego brooklyńskim mieszkaniu, kiedy musiał – po pierwsze – uporać się ze swoimi wspomnieniami z dzieciństwa, jak sam mówi, dziwnego i samotnego i – po drugie – przełożyć je na język muzyki. Jego wysiłki docenił sam Chris Taylor z Grizzly Bear i zaoferował mu swoje usługi zarówno jako producenta, jak i wydawcy płyty nakładem jego nowego labela, Terrible Records. Docenił je również Ivo Watts-Russell z 4AD i uzyskał prawo do wydania albumu na rynek europejski.
Lewis wpisuje się w nieustający, trwający od lat wielki renesans synth-popu z lat 80., jednak „Forget” wyróżnia się pośród innych tego rodzaju płyt niemal doskonałą fuzją intymności spod znaku bardziej sentymentalnych wykonawców z tego nurtu, w rodzaju Blacka czy Tears For Fears, z twardym, majestatycznym i chłodniejszym brzmieniem, kojarzącym się z Depeche Mode. Punktem kulminacyjnym płyty są nasycone mroczną melancholią utwory „Yellow Balloon”, „Tether Beat” i „Castles In The Snow”, które – gdyby pojawiły się w latach 80. – zapewne powaliłyby na kolana szacownych pionierów brytyjskiego synth-popu. Ich przeciwwagą są lżejsze, bardziej taneczne piosenki „When We’re Dancing” i „Shooting Holes”, a – na co warto zwrócić uwagę - w kilku momentach (jak choćby singlowym „Slow” czy „For Now”) Lewis ciekawie nawiązuje do stylu Morrisseya. Tak jak wcześniej Taylor i Watts-Russell, tak po ukazaniu się płyty jej nieskazitelną stylowość i oryginalność, ale też emanującą z niej szczerość dostrzegli bardzo wymagający recenzenci z Pitchfork, NME i The Independent.