Dwie płyty i wciąż bez skuchy. Ciągle ta monotonnia, ten dół i ten infantylizm, ale zawsze jest jakoś inaczej. Wojtek lubi mówić o sobie i po swojemu, a Dawid w jego cieniu i w oparach dymu. "Wyjdzie Wojtek na dwór? Nie wyjdzie, nie ma Wojtka", to jedna z historii, którą też pamiętasz z dzieciństwa ze swojego blokowiska. Prywatne wspomnienia członków grupy Niwea, staną się publicznym koszmarem każdego, kto będzie obcował z ich kolejną płytą. Ta jest krótka, na czarnym krążku i przyniesiona przez Bociana. Dwa utwory hipnotyzują muzyką i przygniatają słowem. "Wszystko idzie, całe, kompleksowo, odkochiwanie się, ze zmianami w mózgu, od alkoholu i od zakochiwań... też tam w sumie nie wiem, jak to jest wszystko", Bąkowski wcześniej jak Miron, potem jak Hłasko. A Szczęsny gra mu bez bitów, brudno, na przesterze i płasko. Szkoda dźwięków, szkoda słów - "nie chce mi się tłumaczyć tego".
(–) Jacek Skolimowski
Niwea w postaci esencji. Dwa świetne utwory i wszystko, na co czekałem - plus dodatkowe 30 procent pustki gratis
(–) Bartek Chaciński
|