"Uważne słuchanie jest ważniejsze niż wydawanie dźwięków"
Alvin Lucier
„Ze zbliżaniem się wieczoru opuszczałem wzniesienia wyspy i chętnie siadałem na piaszczystym brzegu jeziora, w jakimś ukrytym miejscu; szmer fal i ciągły ruch wody kojąc me zmysły i usuwając z duszy wszelkie inne niepokoje zatapiał ją w cudownych marzeniach i często w takich chwilach noc zaskakiwała mnie, zanim się spostrzegłem. Przypływ i odpływ wody, jej monotonny, ale coraz to wzmagający się szum, przykuwając do siebie mój słuch i wzrok, zajmował miejsce wewnętrznych poruszeń, wyciszonych przez marzenia i sprawiał, że własne istnienie przeżywałem z rozkoszą, bez jakiegokolwiek wysiłku umysłu”.
Spostrzeżenia te zanotował z górą dwieście lat temu Jan Jakub Rousseau, spacerując po wyspie de Saint-Pierre, nad brzegami jeziora Bienne – pogrążony w marzeniach (samotnego wędrowca), zatopiony w szumie natury, tonący powoli w martwej wodzie melancholii. Woda wyzwala wszak marzenia – wiedzę tę zawdzięczamy opisom Józefa Conrada i studiom Gastona Bachelarda. Rzeka, morze, deszcz – sprzyjają istotom refleksyjnym i duchom melancholijnym, szukającym pretekstu, by włóczyć się w deszczu i bez celu przechadzać nad morzem.
Oto prosta filozofia spaceru: Raczej przechadzać się wzdłuż (lasów, brzegów, pól) niż iść gdzieś. Przemierzać przestrzeń krokiem nieśpiesznym, unikać szlaków uczęszczanych i kierunków zbyt wyraźnie określonych. Nie znać celu. Zadowolić się towarzystwem sekretnym i nienachalnym. Dać się wyszumieć (drzewom, falom, łanom). Rozpoznawać przyczyny po skutkach. Nie prowokować zdarzeń.
A gdyby jednak pójść dokądś? Na brzeg, nad morze, na niczyją ziemię plaży? Porzucić dyskretne towarzystwo fal, by doświadczyć samego zbliżania się, posmakować zmiany? Usłyszeć wodę z bliska i z oddali? Krok po kroku wsłuchiwać się w krajobraz wyłaniający się z migotania horyzontu? Wydać się na pastwę oczekiwania, poświęcić przeczuciom zna....... więcej