Calm electronic clouds are forming and gathering slowly. Then there
appear some half-nature, half-electronic sounds. This is how this
enthralling album begins. After a while additional tonal spheres are to
be heard, they are always coloured and layered over one another with a
fabulous sense of atmosphere. We are strolling through a forest and then
become entangled in mysterious green depths; the sounds are on the one
hand doubtless electronic, whilst, on the other hand, they seem to be so
close to nature... Until the end of the third impression Aquavoice leads
us through dreamy landscapes with his gently flowing, fabulous ambient
combined with ambitious, indeed visually suggestive relaxing music; with
the fourth piece, there comes a slow, majestic ostinato, to which some
melancholic piano chords and fascinating synthetic sparks ceaselessly
cling - if it still be ambient, then only to such an extent, to which we
are dealing with this genre in Klaus Schulze's "Blanche". Weird, murky,
jarring fifth miniature puts an end to the dominating becalming mood,
but in the final part it brings some very soft woven, optimistic chords,
distorted through such surrealising filters as those appearing in Sylvie
Marks' "Baby I'm Electric". Until the very end of the album we are
surrounded with a slightly-electronized piano-contemplative mood, softly
and yet interesting intermingling with recurring nature sounds and
additional tonal sweeps which enlarge the room to feel this music. One
may obviously recognize influences of Harold Budd, Brian Eno, Tetsu
Inoue (especially on the splendid twelfth track!) as well as those of
Michael Stearns and even (the utmost contemplative) Kitaro; Aquavoice
manages nonetheless to serve all his musical ideas in a fresh,
fascinating and, last but not least, convincing way. "Cold" is ....... more
Nowa propozycja Łuczejki wydana przez Generator zachęca do nabycia klimatyczną okładką. A treściowo? To wzorcowa postać ambientu, którą można używać jako wskazania jak powinna brzmieć płyta tego gatunku. Dla mnie osobiście to najciekawszy Aquavoice dystansujący jak dotąd dla mnie najciekawszy album "Water Music". Jest tu wiele znakomitych rzeczy. Zwróciłbym uwagę na Cold 5, staromodne solówki w Cold 6 czy oniryczne 10 no i fenomenalne cold 13. Tak naprawdę Cold jest warm -ciepłe pastele miło relaksują. Polecam.
Dariusz Długołęcki
Niespiesznie formują się spokojne elektroniczne obłoki, z czasem dochodzi garść porządkujących rytmicznie całość odgłosów ni to natury, ni to elektronicznej cywilizacji. Tak zaczyna się ta niezwykła płyta. Z czasem wykluwają się dodatkowe tony, zawsze precyzyjnie dobrane, świadczące o nieprzeciętnym wyczuciu nastroju. Spacerujemy przez las, zagłębiamy się coraz bardziej w zieloną głuszę; dźwięki są z jednej strony niewątpliwie elektronicznie generowane, a z drugiej - tak bliskie naturze i tak z nią zgrane... Do końca trzeciej impresji Aquavoice prowadzi nas przez oniryczne pejzaże w takt swego miarowo przepływającego baśniowego ambientu pożenionego z ambitną, naprawdę sugestywną wizualizacyjnie muzyką relaksacyjną; na wysokości czwartego utworu pojawia się powolne, majestatyczne ostinato, do którego lgną melancholijne fortepianowe akordy oraz frapujące syntezatorowe wyiskrzenia - jeśli nadal to ambient, to w takim znaczeniu tego słowa, w jakim twórcą ambientu jest Klaus Schulze w utworze "Blanche". Dziwaczna, mroczna, zgrzytliwa miniatura piąta zaburza spokój, ale w finale przynosi garść bardzo miękkich, orzeźwiających akordów w durowej tonacji, przepuszczonych przez podobnie surrealizujące filtry jak w "Baby I'm Electric" Sylvie Marks. Do końca płyty towarzyszyć będzie nam fortepianowo-subtelnie elektroniczny nastrój zadumy, nienachalnie a pomysłowo wzbogacony raz po raz powracającymi przekształconymi dźwiękami natury....... more