Editor's info:
Continuing in the tradition of his popular album The Gift, Zorn again combines a lifetime of musical passions-world music, movie soundtracks, jazz, minimalism, exotica, funk, surf rock and more-to create a vibrant and multifaceted album of instrumental fairy tales. Masterfully performed by the all-star players from Electric Masada, The Dreamers is a project of breathtaking variety and will attract listeners of all backgrounds and ages. Bathed in a lush package created by the acclaimed artist and exclusive Tzadik graphic designer Chippy, and accompanied by a sheet of collectable character stickers, The Dreamersis one of Zorn's most beautiful and appealing projects. Seductive lyricism, hypnotic grooves, catchy hooks and romantic moods from this genre-bashing master of surprise.
Najnowsza płyta Johna Zorna, prawdziwego asa w talii współczesnych kreatywnych muzyków to kontynuacja przebojowego „The Gift” z 2001 roku. Przypomnijmy tylko, że wspomniany „The Gift” stanowił trzecią część serii „Music Romance”. Dwie pierwsze płyty opatrzone tym hasłem: „Music For Children” i „Taboo And Exile” trudno raczej przypisać romantycznej naturze, chyba, że ujmiemy ją w prowokacyjny nawias.
Na nowej płycie rozmarzona, romantyczna natura Zorna zyskuje kapitalnych sprzymierzeńców w osobach Joey’a Barona, Trevora Dunna, Marka Ribota, Jamie Safta, Kenny Wollesena i Cyro Baptisty.
„Surfująca” gitara Marka Ribota, która czasem przypomina to Electric Masadę to jego kubańskie Los Cubanos Postizos, porywająca, chwilami kaskadowa pianistyka Jamie Safta stanowią o odmienności najnowszej płyty. Nie jest to zatem TYLKO kontynuacja „The Gift”, o której recenzent Machiny pisał
„Panie proszą panów, gra najwspanialsza orkiestra... Johna Zorna!
Każdy ma inną formę odreagowywania. Zorn i jego ekipa widać regeneruje siły przed kolejnym odlotem proponując muzykę na wskroś banalną, taneczną i kompletnie wyluzowywującą. Jak najlepsi dancingowi fachmani zaproponowali krzyżującą gitarowe riffy a la Dire Straits z sentymentalną klezmerką. funkowe rytmy z kubańskim son, a także łagodny rock'n'roll z piosenką ludową. Gdzieś głęboko w tle można wyczuć, że na co dzień zupełnie co innego kręci tych facetów, ale skoro nie ranią uszu ani babci ani wnuczka, to o co chodzi? Świetny prezent.”
autor: Krzysztof Szamot
WYBRANE RECENZJE PŁYTY „The Dreamers”
Brand Magazyn - NR07
W XX wieku były z grubsza dwie definicje piękna, pierwsza realizowała się w artystycznej prowokacji, drugą w skrócie można nazwać pięknem konsumpcji.
W miarę przybliżania się końca wieku obie te postawy coraz bardziej się ....... more