Po przesłuchaniu części szóstej i - przyznaje - wyrywkowym zbadaniu innych części, zauważyłem taką prawidłowość, że każda płyta dzieli się na pół: jedna połówka to ciekawe, zróżnicowane stylistycznie numery a druga połówka to industrial-smutny-ambient dla ludzi smutnych. słuchając citysongs mam pewne wątpliwości, co do tego czy tok realizacyjny wg którego powstają płyty jest odpowiedni. A to dlatego, że numery na jednej płycie są ze sobą kompletnie nieporównywalne. Każdy z wykonawców dostaje inna bazę muzyczną, która sama w sobie może być dobra i niedobra i każdy ma inne podejście do tego bazowego materiału. A może to i nieważne...;-) W każdym razie pomijając numery w których maczałem palce, na citysongs nr 6 podoba mi się numer 1 oraz 4. Żeby zaprzeczyć temu co napisałem w na początku, chciałbym dodać jeszcze, że projekt citysongs jest bardzo dobrym pomysłem i z ogromna ciekawością słucham numerów z tych części z których się mi to udaje. Czy mi się one podobają czy nie.