Nowy album brytyjskich melancholików. Powoli i delikatnie wstawiają dźwięki w ciszę i celebrują je z mikroskopową dokładnością. Każdy akustyczny rezonans ma swoje miejsce i pozwala na powstawanie napięcia. Cicho, ale jednak nie bez mocy. Bo ich moc tkwi właśnie w ciszy, powolnym tempie i tej dbałości o szczegóły każdej nuty. Autorzy piosenek Graham Langley, Kieran O'Riordan, Neil Wells, Neil Johnson i Mark Simms prezentują osiem utworów z historiami z życia kogoś cierpiącego, raz bardziej epicko, a czasem lirycznie...
Już ich debiutancki album z 2001 roku "Dirty Pillows" i kolejny "Burn The Furniture" (2002) były precyzyjnymi dziełami sztuki z pełnymi wdzięku brzmieniami. Wiecznie jesienni i deszczowi Savoy Grand odrzucali zawsze wszelkie modne trendy i dowodzili własnej odwagi i świadomości własnego stylu. Także w 2005 nic się w tym temacie nie zmieniło.
Wciąż spadają te ciche piosenki jak liście z drzew, wzruszające i majestatyczne, łagodne i miękkie, zredukowane i proste, piękne i dumne.
Porównywani z takimi zespołami jak Low, Kings Of Convenience czy Sigur Ros dowodzą, że potrafią byc jednak wierni swemu własnemu stylowi i choć wiele ich łączy z wymienionymi zespołami, to ich własne brzmienie stało się już dla fanów rozpoznawalne. Ich maksyma brzmi "Quiet is the new loud" i trzeba przyznać, że w ich przypadku jest to stuprocentowa prawda.