Chwilę po premierze “Trzeba było zostać dresiarzem” Tego Typa Mesa, Alkopoligamia prezentuje kolejnego artystę - młodego rapera Kubę Knapa - i jego nowy album.
Album to 16 niespiesznie sunących utworów, muzycznie idealnie budujących klimat nietrzeźwego czilałtu. Dawka dobrej energii, która po długim, męczącym dniu zagwarantuje słuchaczom uśmiech, pomoże się odprężyć i odpowiednio nastroić w wakacyjne wieczory.
Mimo wizerunku lesera, Kubie daleko do pisania czczych tekstów i nawet w najluźniejszych utworach, między wersami czai się wiele błyskotliwych obserwacji. Raper przy tym zachowuje dystans do siebie, unika ostentacji i górnolotnie brzmiących sloganów. Soczyste wokale i bity brzmią, jakby wynurzały się z kłębów dymu. Album uwodzi lekko i leniwie by odsuwać na dalszy plan problemy dnia codziennego, niewarte naszego rozdrażnienia.
Mimo “leniwego” charakteru płyty, muzycznie można spodziewać się dużej różnorodności. Dwa bity wyprodukował sam gospodarz, za pozostałe kompozycje odpowiedzialni są Szogun, Surman, PTK, FEN, Mowglee, Eggison, Szejd, DFJ, SoDrumatic, Mr. Ed i Wrotas.
Gościnnie na płycie pojawiają się 2cztery7, Ciech, Kuban, Mada, Ryfa Ri oraz Emil G. Cutami zajęli się reprezentanci Alkopoligamii - DJ Black Belt Greg i DJ Hubson.