Lisa Bielawa: Voice
Jennifer Choi: Violin
Brad Lubman: Conductor
Lois Martin: Viola
Ikue Mori: Electronics
Tara O'Connor: Flute
Fred Sherry: Cello
Martha Cluver: Voice
Abby Fischer: Voice
Stephen Gosling: Celeste, Harpsichord
June Han: Harp
Richard O'Neill: Viola
David Shively: Percussion
Kirsten Sollek: Voice
Martha Sullivan: Voice
"Mysterium" to trzy kompozycje Johna Zorna z 2004 roku, zupełnie różne i do różnych tradycji nawiązujące, i na dodatek dwie pierwsze, pozostają nieco poza głównym nurtem zainteresowań i eksperymentów "papieża nowojorskiej awangardy". Więcej tu bowiem prostoty i emocji, niż intelektualnej kalkulacji kontrowersyjnego eksperymentatora.
Pierwsza kompozycja "Orphée" mocno odwołuje się do dokonań francuskich klasyków wieku dwudziestego - Debussy'ego, Messiaen'a, Satie i Boulez. Rozpisana na kwintet instrumentów akustycznych i elektronikę (tutaj obsługiwaną przez Ikue Mori) stanowi niezwykle nastrojowe preludium. Uderza tu zwartość i jednorodność kompozycji. Także użycie "elektronics" nie jest tutaj eksperymentem, ale niezbędnym elementem kompozycji.
Najsmakowitsza cześć płyty to kompozycja druga "Frammenti del Sappho", renesansowo-minimalistyczny motet na wokalny kwintet, którego inspiracją stał się przekład poezji Safony na język angielski uderzający, jak wyjaśnia Zorn, fragmentarycznością formy. Kompozycja i wykonanie dalekie jest jednak od postmodernistycznego świata dźwięków - konsekwentnie zrealizowana forma motetu, mocno osadzona w harmonii i tonalności, zachwyca prostotą i mistrzostwem wykonawczym.
Zamykająca nagranie "Walpurgisnacht" to utwór najmocniej osadzony w dotychczasowym dorobku amerykańskiego instrumentalisty i kompozytora. Porwana i często wypełniana pojedynczymi, zdawało by się, niespójnymi dźwiękami kompozycja, często balansuje jednak na granicy ciszy stanowiąc godne zakończenie unikatowej, mocno odwołującej się do emocji całości.
Jeżeli to prawda, że każdego artystę ścigają jego własne demony, to Zornowi dały chyba chwilkę wytchnienia, a on umiał ją twórczo spożytkować. Płyta ta wymyka się klasyfikacjom - nie można ją odłożyć spokojnie do szufladki z nazwiskiem i zakwalifikować jako jeszcze jednego, obłędnego, zornowego eksperymentu z własną (i ....... more