Transowe, ze szczyptą psychodelii, neopogańskie misterium; doskonała fuzja współczesnego rocka i najgłębszych pokładów ukraińskiego folkloru. Materiał przesycony magią starosłowiańskich rytuałów i obrzędów, z romantyczną poetyką tekstów, barokową ornamentyką i melodyką ludowych pieśni. Frapująco udana próba nasycenia szablonowych form mainstreamowego grania żywą, źródłową treścią.
Sławomir Gołaszewski (Jazz Magazine):
W starożytnej mitologii Słowian Wij jest opiekunem żywiołu powietrza. Ta pradawna istota, przybierająca niekiedy postać ognistego węża, ze szczególnym upodobaniem lubi wirować, sycząc przy tym i szeleszcząc porwanymi do tańca liśćmi, piaskiem i kurzem. Wij nie jest groźny dla człowieka, bywa jednak niezwykle złośliwy i psotny. Potrafi też napędzić strachu, oczarować tańcem i obezwładnić, a następnie cisnąć o ziemię, przygnieść do niej i przydusić.
Grupa WIJ próbuje, z powodzeniem, ożywić muzycznie swego patrona. Sama muzyka jest na tyle sugestywna. że przed oczami duszy wyłaniają się wirujące postaci opiekunów żywiołów, migotliwe Trąby-Wichry i roziskrzone Kręćce. Rytmiczne frazy kojarzą się z mantrowaniem, z tym, co znamy jako chanting: wywoływanie imienia przywołuje istotę do istnienia. Lecz jest w tym uporządkowaniu również element wolności i twórczej swobody: wyimprowizowywane sekwencje przebiegają porządek ceremonii, wyznaczonej rytmem, na przestrzał Oto zjawia się "Wąż", "Pogański Bóg", którego nic już nie powstrzyma. Wzniecony przezeń "Tuman" odbiera mowę, przydusza, wstrzymuje dech, i tak oto pojawia się niepokój. "Przeczucie kataklizmu". Oczywiście, kolejność zdarzeń może być zupełnie inna, zaś podane tu tytuły utworów mogą wywoływać dowolne skojarzenia. Jednak jest coś, co pozwala określić muzykę grupy WIJ jako ten rodzaj działania, który prowadzi do przewidywalnego skutku: odmiennego stanu świadomości, stykającej się z czymś prastarym, przedwiecznym, zapomnianym a przez to tajemniczym. To tak, jak....... więcej