“Hollywood, Mon Amour” to nie zwykły projekt gwiazd z różnych stron świata, które połączyła fascynacja muzyką z hollywodzkich produkcji lat 80-tych. Wśród artystów, którzy interpretują na nowo filmowe klasyki tej niezapomnianej epoki na albumie "Hollywood..." znajdują się muzycy popularnego francuskiego Nouvelle Vague, dawno niesłyszana, wspaniale tu się odnajdująca gwiazda Morcheeby - Skye, piękna Brazylijka Cibelle, nowa izraelska gwiazda - Yael Naim czy prawdziwa ikona Hollywood - Juliette Lewis. Dzięki nim znane klasyki Burta Bacharacha, Davida Bowiego, Georgio Morodera czy Duran Duran ponownie lsnią pełnym blaskiem!
Po dwóch płytach projektu Nouvelle Vague, któremu patronował przewrotny duch francuskiej filmowej nowej fali, krążek „Hollywood Mon Amour” wydaje się naturalną kontynuacją tamtej przygody – o czym świadczy nawet tytuł, aluzyjny wobec klasyka tamtej ery „Hiroshima, Mon Amour”. Przecież nowofalowi filmowcy – choć niepokorni i poszukujący – zafascynowani byli mitem Hollywoodu a ich filmowe realizacje czerpały garściami z tradycji amerykańskiego kina. „Hollywood, Mon Amour” można wiec potraktować jako rozwinięcie formuły znanej z Nouvelle Vague. Dodajmy - rozwinięcie twórcze i niezwykle efektowne, tak ze względu na muzyczne tematy jak i zaproszonych gości. Choćby dlatego, że to pierwsza po długim czasie okazja, by posłuchać głosu Skye, tak lubianej wokalistki Morcheeby!
Nic dziwnego, że to właśnie Skye Edwards otwiera ten krążek interpretacją „Call Me” – śpiewanego w oryginale przez Debbie Harry z Blondie. Warto pamiętać, ze ten klasyk z filmu „American Gigolo” (m.in. z Richardem Gere’m) skomponował sam Giorgio Moroder. Skye doskonale odnalazła się w nowej – reggae’owej interpretacji tej piosenki. Kolejny popisem ex-wokalistki Morcheeba jest nowa wersja bondowskiego klasyka „A View To A Kill”, któ....... więcej