Mary Halvorson – gitara
John Hébert – kontrabas
Ches Smith – perkusja
“Nikt nie gra tak jak ona, nikt nie pisze takiej muzyki jak ona”. „Jedna z najbardziej oryginalnych artystek dzisiejszej jazzowej sceny”. „Prawdziwie oryginalny głos w świecie gitary” – grzmią nagłówki czasopism poświęconych jazzowi i muzyce improwizowanej. Ale nie tylko specjalistyczna prasa dostrzegła w niej intrygującą osobowość. Mary Halvorson – młoda amerykańska artystka bez szturmu, reklamy, bez wsparcia potężnych wydawców i groźnych pokrzykiwań o końcu jazzu zdobyła sobie zainteresowanie krytyki na całym świecie.
Czy jednak na pewno jest gitarzystką jazzową i czy w ogóle tego typu kategoryzacje ją interesują? Nie sądzę. Nie wydaje mi się również, aby w ogóle było w jakiejkolwiek mierze warto było w jej kontekście zastanawiać się nad tego typu kwalifikowaniem jej artystycznych poczynań. W przypadku Mary Halvorson to zwyczajnie nie zadziała. Sama zresztą zapędy takowe ucina krótkim „“I don’t enjoy jazz guitar in general”. Już chyba bliżej jej do muzyki rockowych twórców, tzw. sceny niezależnej. Zresztą jej pierwsze doświadczenia muzyczne były związane z rockiem, bo jak inaczej powiedzieć o latach spędzonych z zespołach Xiu Xiu i People albo o fascynacji sztuką Jimmy’ego Hendrixa? Jeśli już koniecznie musimy jazz wpleść w jej działania to chyba bardziej jako sposób widzenia całości procesu twórczego, w którym to, co improwizowane i to, co skomponowane układa się w nowy obraz i jest owocem nieustannego poszukiwania, ciągłego eksperymentu, permanentnego zadawania pytań.
Z pewnością jednym z najważniejszych wehikułów na tej drodze jest założone kilka lat temu trio z Johnem Hebértem – na kontrabasie i Chesem Smithem na perkusji. Kto wie, być może nawet jest to grupa najlepiej definiująca to, co dziś w muzyce Mary Halvorson jest najważniejs....... więcej