Rafał Księżyk (Antena Krzyku 2/2004):
W końcu jest od dawna zapowiadany album pierwszych Polaków w kultowej – i to zasłużenie – wytwórni Ninja Tune. I jest to album udany, mający szanse namieszać. Pierwotnie miał się nazywać "Polish jazz", ale może to i słuszna zmiana. Skalpel są na tyle dobrzy, że nie muszą kusić egzotyką, a po prostu doskonale odnajdują się w aktualnej estetyce Ninja Tune. W jej katalogu samplowany retrofuturystyczny jazz wyznaczony przez Amona Tobina osiągnął tymczasem etap koktajlowy. Aktualne jazzowe gwiazdy wytwórni, Cinematic Orchestra i Jaga Jazzist w sielskiej atmosferze odgrzewają neofusion i kosmiczny jazz. Skalpel są od nich ciekawsi, samplując retro jazz ze starych płyt podkręcają swe brzmienie szkołą hiphopowej produkcji, stąd jest tu więcej humoru, który wnosi dystans i strzeże ich przed popadnięciem w koturnowość. A poza tym nie tylko świetnie miksują, ale też rzeczywiście wybierają najsmaczniejsze "brzmienia charakterystyczne" europejskiego jazzu lat 60. i 70. Słyszymy tu tropikalny gwar rytmów jak z Miliana, czy syrenie zaśpiewy a la Novi Singers i Dudziak. Są też powłóczyste brzmienia psychodelicznego fusion w klimacie Soft Machine, kapka bigbandów i klimatów słuchowisk radiowych. Wszystko to zmiksowane z dynamiczną, zróżnicowaną kolorystyką klubowej elektroniki. Kawał znakomitej muzyki rozrywkowej.
Info dystrybutora:
Debiutancka płyta duetu Skalpel, wydana nakładem legendarnej londyńskiej wytwórni Ninja Tune bez wątpienia będzie jednym z najważniejszych wydarzeń muzycznych tego roku. Po raz pierwszy bowiem możemy cieszyć się, że nagrania rodzimej grupy trafiają na rynki całego świata nie tylnymi drzwiami, lecz jako priorytetowe wydawnictwo jednej z najważniejszych oficyn ostatniej dekady – Ninja Tune, o której pisze się, że "dla współczesnej elektroniki jest tym, czym Blue Note dla jazzu czy Def Jam dla amerykańskiego hip hopu"....... więcej