Kilka miesiêcy po ¶mierci Taty odwa¿y³em siê otworzyæ teczki z jego maszynopisami, które rzetelnie archiwizowa³ przez lata. Mo¿e chcia³em pobyæ z nim sam na sam, bo nie mieli¶my zbyt wielu do tego okazji. Mo¿e chcia³em go lepiej poznaæ. Znalaz³em kolêdy. Równie piêkne jak te staropolskie ¶piewane od pokoleñ w ka¿dym domu. Celebrowane niezale¿nie od tego, czy kto¶ wierzy w Cud Betlejemski, czy nie. Wiedzia³em, ¿e napisa³ jedn± kolêdê. Nie wiedzia³em, ¿e jest ich du¿o wiêcej. Wszystkie kolêdy, które uda³o siê zamie¶ciæ na niniejszej p³ycie, mówi± o tym, co by³o dla Taty tak wa¿ne, chocia¿ czasem tak trudne do zdobycia. O wybaczaniu, o nadziei i nade wszystko o samotno¶ci, na któr± w ¶wiêta Bo¿ego Narodzenia nie powinno byæ miejsca w ¿adnym domu i ¿adnym sercu. Oddaj±c tê p³ytê w Pañstwa rêce, ¿yczê wszystkiego tego, o czym pisa³ tata w swoich kolêdach. Niech przes³anie zawarte w nich nie opuszcza Pañstwa przez ca³y rok. Niech ¶wiêto bêdzie ka¿dego dnia.
Jan Emil M³ynarski