Muzyka Kormoranów na "Lapis Lazuli" jest niczym "rytuał nieznanej religii" - tak opisuje ją Rafał Księżyk, który napisał wstęp umieszczony w booklecie płyty. Materiał pochodzi z 1990 roku.
„Taśmy z kaseciaka” to prawdziwy skarb. Udostępnione po wielu latach spoczywania w archiwach pozwalają usłyszeć, na czym polegał fenomen Kormoranów, większości znany głównie z opowieści. I chociaż „usłyszeć” to zaledwie połowiczny udział w tym fenomenie, który zakładał uczestnictwo w wydarzeniu, cieszmy się z tego, co jest. Nagrania z przełomu lat 80. i 90. minionego wieku ukazują formację w sytuacji granicznej. Zespół, który w 1984 roku rozpoczął spontaniczne happenersko-muzyczne akcje w miejskiej przestrzeni Wrocławia, w 1993 wkroczył triumfalnie na scenę teatru. Stał się instytucją polskiej muzyki teatralnej, co zaowocowało różnymi przeobrażeniami tak składu, jak i koncepcji artystycznej. Muzyka z „Lapis lazuli” lokuje się pomiędzy sytuacjami eksperymentu w surowych, acz frapujących brzmieniowo wielkomiejskich miejscach i nie-miejscach, a tymi, które, spełniając wymogi ilustracyjne, porządkowały czas i dramaturgię.
Muzyka Kormoranów wzięła się z bycia w przestrzeni. I kreacja dźwiękowej przestrzeni, przemienianie dźwiękiem zastanego otoczenia jest jej największą siłą. Stąd obrzędowa aura najbardziej wyrazistych fragmentów z „Lapis lazuli”, ich psychoaktywna siła zagadkowego rytuału nieznanej religii. Ten aspekt łączy Kormorany ze współczesnymi im najciekawszymi europejskimi zespołami muzyki industrialnej i postindustrialnej. Ale jest w ich muzyce również pewien rys liryczny, który nie tylko dodaje jej w tym kontekście oryginalności, ale też stwarza całkiem nowy ciąg skojarzeń. No bo czyż ta katakumbowa psychodelia z Wrocławia nie brzmi chwilami jak zapomniany odprysk poszukiwań krautrockowej awangardy? Najważniejsze, że muzyka w niczym nie zatraciła swego surowego piękna, nęcącej tajemnicy, posmaku eksperyme....... więcej