„Strength In Numbers” to kolejny etap wędrówki osiadłych w Nowym Jorku Teksańczyków, zrzeszonych pod szyldem Calla, przez mroczny pejzaż wielkiej metropolii. To także następne ogniwo w ewolucji zespołu od pierwotnego, eksperymentalnego projektu do bardziej gitarowego indierocka, o typowym dla nowojorskiej sceny rysie artystowskim.
Na metamorfozę założonego przez wokalistę i gitarzystę Aurelia Valle, perkusistę Wayne’a B. Magrudera oraz Seana Donovana (zastąpionego w 2004 r. przez basistę Pete’a Gannona) zespołu, którym jako pierwszy zainteresował się Michael Gira, miało przejście od projektu czysto studyjnego do działalności koncertowej. Ten okres przejściowy dokumentują nagrane dla wytwórni Young God byłego lidera Swans płyty „Scavengers” i „Televised”. Okres ten zamknął album „Collisions” z 2005 roku, w którym można było wyczuć wpływ tak brytyjskich grup w rodzaju Echo & The Bunnymen, Joy Division, Ride czy My Bloody Valentine, jak i inspirowanych tą samą muzyką ziomków z Nowego Jorku, Interpol. Na „Strength In Numbers” muzyka zespołu uległa tak dalekiej stylistycznej i brzmieniowej konsolidacji, że z przyjemnością należy go uznać za moment narodzin nowej artystycznej i emocjonalnej tożsamości Calli. A, tak już ogólnie, „Strength In Numbers”, to jeden z najciekawszych i najbardziej intensywnych emocjonalnie albumów, jakie w ciągu kilku ostatnich miesięcy powstały w Nowym Jorku. Powinien on znaleźć uznanie w oczach tak młodej publiczności z pokolenia Interpolu czy Yeah Yeah Yeahs, jak i wśród starszych słuchaczy z rozrzewnieniem wspominających drugą połowę lat 80., tę spod znaku The Jesus And Mary Chain, MBV i shoegazingu.