Jamiroquai wracają. Właśnie podpisali kontrakt z Universalem i na listopad planowane jest wydanie nowej, pierwszej od pięciu lat, płyty „Rock Dust Light Star”.
Nowy album powstawał w domowym studio Kaya w Buckinghamshire oraz w legendarnym Hook End Manor w Oxfordshire („Najlepsze studio nagraniowe w Wielkiej Brytanii” mówią współproducenci płyty Charlie Russell i Brad Spence). Ostatecznych miksów dokonano w Tajlandii. „Dlaczego w Tajlandii?” – zastanawia się Kay. – „By sprawić przyjemność kolegom z grupy. Nie było innego powodu. Tamtejsze studio miało dokładnie taką samą konsoletę jak moje i miksowanie tam było znacznie tańsze. Pobyt również. Bez sensu było siedzieć w środku zimy w Hook End.”
”Płyta ma bardzo żywe brzmienie. Poprzedni album był nagrywany inaczej – graliśmy swoje partie w studio, a potem łączyliśmy poszczególne ścieżki i sekcje w komputerze. Całość stała się przez to bardzo sterylna. Tym razem nagraliśmy wszystkie instrumenty na żywo. Tak jak na scenie, pozwalaliśmy sobie na improwizowane wstawki i pomyłki.”
Jay Kay postanowił trzymać się kilku zasad. Nowe piosenki miały być proste i melodyjne. „Jeśli utwór nie brzmi dobrze w surowej wersji – na fortepian i głos lub na gitarę i głos, można go sobie odpuścić. Nie ważne jak mocny jest funkowy groove, jeśli nie da się zanucić melodii. Piosenki mają trafiać do serca, nie do głowy. Tak jak kawałki Stevie Wondera. Czasem nie ma znaczenia to, co śpiewasz. Jeśli robisz to prosto z serca – to działa” – mówi.
Kay zrezygnował również z efekciarskich wideoklipów. Chce by nowe teledyski przypominały krótkie filmy. Postanowił nie eksponować siebie, to muzyka grupy ma być na pierwszym miejscu. W studio nagraniowym unikał nadmiernej analizy nagranego materiału „Nagrywaliśmy podstawową wersję piosenki – i po prostu wracałem do niej ....... more