Trójmiejska formacja Ortalion powraca ze swoim trzecim albumem. Krążek zatytułowany Tri-Tones ma wiele wspólnego z wcześniejszymi propozycjami zespołu, ale jest przede wszystkim dowodem konsekwencji i ciągłego rozwoju grupy. W naszym graniu można znaleźć cechy szeroko rozumianej rockowej alternatywy, ale też ogrom progresywnej elektroniki, nu jazzu, ambientu, a nawet synth-popu... Nasze brzmienie opiera się na specyficznej obrazowości, która może kojarzyć się z muzyką filmową – tłumaczy Cezary Morawski, klawiszowiec i autor większości repertuaru grupy.
Wspomniana filmowość jest bez wątpienia mianownikiem łączącym wszystkie składowe muzyki Ortalionu w spójną narrację. Każda nasza płyta jest inna, ale sami traktujemy je jako pewnego rodzaju tryptyk – kontynuuje muzyk. Najnowsza propozycja grupy brzmi z jednej strony jak logiczne przedłużenie post-yassowych wątków z Ortalionu (2016) i nieco mroczniejszych klimatów O2 (2017), ale też odkrycie nowych, ekscytujących rejonów brzmieniowych i podsumowanie dotychczasowej drogi zespołu.
Na Tri-Tones niczym w kalejdoskopie mieszają się gatunki, style i nastroje, ale krążek jest bardzo sprawnie i błyskotliwe wyreżyserowany. Całość jest bardzo dynamiczna, a przy tym idealnie wyważona. Nie tworzymy piosenek w tradycyjnym znaczeniu tego słowa, nasze utwory powstają na przecięciu wielu stylistyk, dlatego od zawsze największym wyzwaniem było dla nas osiągnięcie odpowiedniej równowagi brzmieniowej – podsumowuje Morawski.