'...Ostatnie, najpełniejsze wcielenie elementarnego, absolutnego chaosu. Największy zespół świata w szczytowej formie koncertowej, uchwycony "w akcji" podczas występu w trakcie japońskiej trasy w roku 1994. Jedna z lepszych, a bodajże najlepsza ze znanych mi koncertowych, płyt PainKillera. 48 minut skoncentrowanej energii w formie spontanicznej jazzowo - dubowo - noise'owej improwizacji, ponad wszelkimi ograniczeniami. Muzyka PainKillera, zwłaszcza zaś jej objawienie koncertowe, zawsze ma w sobie coś z dźwiękowego egzorcyzmu, dostarczając ładunek emocjonalny, przynoszący nieuniknione oczyszczenie i wiodąc słuchacza od bolesnego przebudzenia ku pełnemu wyzwoleniu. ....'
GAZ-ETA' 04/2003, Autor: Dariusz Brzostek
To był najfajnieszy zespół Zorna z lat 90. Trio z perkusistą Napalm Death, Mickiem Harrisem aka Scorn i Laswellem powraca w premierowym wydawnictwie z koncertów, które w 1994 roku były kulminacją ich istnienia. Esencja możliwości zespołu. Od masywnej pulsacji dubu po wściekłe kawalkady spajające bębny ekstremalnego metalu i free bop’owy saks. Transowe wzloty niczym z mistycznej muzyki Islamu. W minionej dekadzie był to jeden z ulubionych zespołów noise. Wstrząsająca energia jaka emanuje z ich muzyki nic nie straciła ze swej żywiołowej siły. Płyta na wiosnę.