Wydawnictwo Jah Slams koncentruje się na najbardziej wpływowych wykonawcach jamajskiej muzyki.
Lee 'Scratch' Perry bez wątpienia do tego grona należy, roducent, wokalista, ojciec chrzestny roots reggae, nauczyciel Boba Marleya, ale przede wszystkim wizjoner. Osoba Lee 'Scratch' Perry'ego wymyka się jednoznacznym klasyfikacjom, najlepiej wyrobić sobie o nim własne zdanie słuchając płyty 'The Upsetter From The Black Ark. Lee 'Scratch' Perry Collectorama 1966-1979'.
Ta kompilacja to zestaw 20 rzadkich i trudnych do znalezienia gdzie indziej kawałków, zremasterowanych specjalnie na tę płytę.
W dołączonej do płyty książeczce znajdziemy krótką prezentację każdego z utworów, włączając w to dokumentację zdjęciową i historie występujących na płycie wokalistek.
www.reggaenet.pl:
"Jest wielki" - mówią fani "Scratcha". - "Ale i szalony" - dodają natychmiast. Podziw dla talentu Jamajczyka od dawna idzie w parze z wyliczanką jego dziwnych wybryków. Niemal każdy słuchacz reggae w Polsce słyszał o tym, że Perry spalił swoje słynne studio nagraniowe Black Ark, bo uznał, że zadomowił się w nim diabeł. Nim jednak się to stało, muzyk malował na niebiesko... drzewa wokół tego studia, co zresztą zostało utrwalone na filmie "Portret muzyki jamajskiej". "Lee to mój brat. Niektórzy mówią, że to wariat, ale tak nie jest. To facet na poziomie. Równy gość" - mówi w tym samym dokumencie Bunny Lee, legendarny producent i muzyk reggae. Nie zmienia to jednak faktu, że "Scratch" to wielki oryginał. Podobno w każdej plotce jest ziarno prawdy, więc to chyba nie przypadek, że do legendy przeszły wypowiedzi artysty o tym, jak podczas pobytu w Londynie chodził do tyłu ("Bo tu jest Babilon i wszystko jest do góry nogami"), taśmy z nagraniami okadzał dymem z marihuany i zakopywał na dzień do ziemi (by muzyka nabrała mocy i ducha). Ma też swoją teorię dlaczego jego nagrania robione na 4-śladowym magnetofonie brzmiały, jakby były zrobione na....... więcej