Kiedy doświadczyłem nowego wcielenia Analeny podczas Ferment Fest w czerwcu 2009 w Nowym Targu, a następnie na Fluff Fest, wiedziałem, że będę liczył dni i godziny. Fakt, że wokal Any stracił trochę na ekspresji, za sprawą tego, że część uwagi musi poświęcić basowi. Ale pulsacja, jakiej nabrała muzyka bałkańskiego kwartetu, w pełni oddaje moje pierwsze z nimi spotkanie - gdy nieśmiało kupili kasetę Shellac „At Action Park” na naszym stoisku na jednym z chorwackich festiwali, by za chwilę zagrać koncert, który zaważył na moim stosunku do tego zespołu przez kolejne lata. Później spotykaliśmy się regularnie – przez przypadek na Słowacji, gdy nie mogli dojechać do Piaseczna, potem już celowo – w Czechach, gdy nagle zostałem posadzony za bębnami by zagrać z nimi „Fix me”. No i przy okazji niemal każdej wizyty nad Adriatykiem, czasem graliśmy z nimi koncerty, czasem piliśmy tylko kawę. Raz mało nie zagraliśmy w kręconym przez ekipę Any filmie...
To powiedziawszy, straciłem wszelkie możliwości, by być traktowanym jako w miarę „bezstronny” odbiorca ich twórczości. Na szczęście nie mam zamiaru nikogo przekonywać, namawiać, zachęcać. Po prostu zapraszam do cieszenia się nową, trzecią długogrającą płytą Analeny. Wyguglacie i wymajszajsujecie sobie co tam chcecie. Winyl i CD już dostępne u nas!
Popatrzcie jaki promo tekst wymącili sobie na stronie wytwórni:
Fear not – the flame of independence burns on! Playing through your speakers, ANALENA’s new record, intriguingly titled Inconstantinopolis, adds to its mighty blaze. A glowing celebration of DIY ethics. A messenger of action, independence and self-control in an age of corporations and all-encroaching social networks. A fixture on the map of the underground scene for over a decade, ANALENA is now even stronger and more determinedly persistent in its do-it-yourself activism. Remaining resis....... więcej