Alians nareszcie nagrał długą płytę (ponad 50 minut). Na dziesięciolecie zespołu pilski team przyznaje się do swoich inspiracji bez żenady umieszczając na krążku aż cztery kowery. Tym razem przekrój stylistyczny propozycji Aliansu jest jeszcze większy niż na poprzednich płytach. Od ska przez reggae rocksteady po typowe aliansowskie panczury. Jest to też najlepiej nagrana płyta Aliansu, w czym duża zasługa pilskiego studiaQ.
Niemiecki magazyn "Ox" recenzując tę płytę przyznał jej 10 punktów na 10 możliwych!
Krążek ten znalazł się także wśród najciekawszych płyt roku 2000 w oczach recenzentów Gazety Wyborczej
'To, co zapoczątkował mini album "W samo południe" teraz ukazał zespół w pełnej krasie. "Równe prawa" to ska w pełnej krasie przeplatane punkiem i reggae. (...) Szkoda że nie znalazło się więcej nowych kawałków zamiast np. starych hiciaków lub części coverów. Mimo tych drobnostek kasety słucha się świetnie, a nogi same tupią do rytmu.(...)' [Kudłaty, zin "Barykada"]
'To jej najdojrzalsze i najlepsze dzieło, w czym niemała zasługa jeszcze urozmaicających i wzbogacających brzmienie nowych członków grupy. "Równe prawa" uwidoczniły, że dla Aliansu coraz większe znaczenie mają reggae (m.in. "Anemico", przeórbki piosenek Petera Tosha "leave my business" i "Equal rights" oraz The Clash "White Man in Hammersmith Palace") tudzież ska (m.in. świetny utwór Partida" czy prawdziwa ozdoba płyty "Nic do stracenia") - bo wśród 20 utworów znalazło się raptem pięć typowo punkowych (np. "Ptasiek", " Zupełnie prosty człowiek" czy cover The CLash "I fought the law"). A wrażenie różnorodności "Równych praw" znacznie wzmogły instrumentalne miniaturki (np. "Decreto", niemal latynoska "Guerilla Municipal" czy "Perdida" w rytmie ska)'. (L. Gnoiński, Encyklopedia Polskiego Rocka)