info dystrybutora:
Kiedy w 1984 w Seattle wraz z setkami innych pre-groungowych kapel powstał zespół The Walkabouts, nikt nie przypuszczał, że przetrwają przez ponad 20 lat, że staną się ikoną amerykańskiego rocka. Przez ten czas ich muzyka ewoluowała, ocierając się o folk, alternative-country, post-rock, nagrali 15 albumów, od początku niezmiennym trzonem zespołu są Chris Eckman (gitara, wokal), Carla Torgerson (gitara, wokal), i Glenn Slater (klawisze).
W ubiegłym roku ukazały się 2 solowe albumy Chrisa Eckmana i Carli Torgerson i zaczęto już mówić o Ex-Walkabouts.... Nic bardziej błędnego. Walkabouts nadal istnieją i teraz, w 2005 ukazuje się ich najnowsze dzieło: "Acetylene". Album wściekle rockowy, swego rodzaju manifest, ocierający się wręcz o noise, melodyjny, ale kopiący po tyłkach jak stary dobry punk-rock. Ostatnie dokonania Walkabouts były raczej rodzajem elegii, poruszających hymnów, zawierały dużo melancholii, smutku i namiętności. Ta namiętność pozostała także teraz, gdy nagrali dziesięć swoich najbardziej surowych, najdzikszych i najbardziej wściekłych utworów.
Sam Chris Eckman tak mówi o powstaniu tej płyty: "To wydawał mi się dobry punkt wyjścia: co by było, gdyby Neil Young wszedł na salę prób Wire w 1977 roku?" I dalej: “We made this album during the run-up to the last presidential election. Our collective mood was angry and frustrated. The world beyond us seemed to be happily headed to hell. The songs I had been writing were wake-up calls, to myself, if no one else. Everything I was reading, hearing and seeing seemed to be foreshadowed with stark, apocalyptic tones.”
Okazuje się, że bardzo dobrze pasuje do nich także to niezadowolenie, ten manifest niezgody. Z niczego w zasadzie nie musieli rezygnować, gitara Eckmana pozostaje rozpoznawalna także w hałasie, głosy Carli i Chrisa harmonizują nadal ze sobą tak doskonale, jak mało które inne. Pulsujący, czasem niemal hipnotyczny rytm rew....... więcej |