Yarek (Jarosław Degórski) dobrze znany jest el-melomanom: w barwach wytworni Generator.pl ukazały się już dwa albumy tego oryginalnego wykonawcy: "Noc na zamku" oraz "Organix". Artysta sięgnął po swe elektroniczne utwory sprzed lat, by w towarzystwie zaproszonych muzyków zupełnie je przearanżować i wydobyć z nich zupełnie nowe nastroje. Kompozycja otwierająca album to mocny akord: klasyczne brzmienia elektroniczne stapiają się tutaj z solidnymi, przesterowanymi rockowymi gitarami, przez co nie tylko udało się wyczarować nastrój w duchu najbardziej szalonego Redshift, ale nawet niemalże i posmak stylu industrial!... Drugi utwór to chwila wyciszenia, jednak nie zupełnego ukojenia - na tle spokojnego rytmu prowadzony jest pięknie rozswingowany (niczym na najlepszych eklektycznych płytach Wolframa Spyry) dialog klawiszy oraz rozimprowizowanej swobodnie gitary. Klimat utworu oscyluje miedzy nostalgia, ponurością i przekornym humorem i jest po pierwszych przesłuchaniach moja ulubiona pozycja na krążku. Utwór trzeci to jedno z największych zaskoczeń na płycie: dynamiczne beaty, jeszcze ostrzej niż w introdukcji brzmiąca gitara elektryczna, a do tego podorientalizowana żeńska wokaliza (i kilka innych atrakcyjnie "etnizujacych" elementów) - przez moment trudno było mi nie pomyśleć o utworze "Crossfire" Die Krupps (!!!), zatem niewątpliwie mamy do czynienia z odważną, niemalże wywrotowa płytą, momentami naprawdę daleka typowym klimatom elektroniki sekwencyjnej... W czwartym utworze elementy etniczne zostają dodatkowo wyeksponowane, podczas gdy tłu znów bliżej do tradycyjnej elektroniki (na niekorzyść jadowitych gitar). Piąty utwór to wspaniały, skrzypliwy pochód sekwencyjny w średnim tempie, na tle skrzącego się popielistego śniegu ostinat słyszymy znów hipnotyczne żeńskie wokalizy, nierzadko ocierające się o transowe orientalne skale - ta kompozycja kojarzy mi się z nastrojami eksplorowanymi przez Klausa Schulze na jego najmłodszych płytach (części "Contemporary Works II", "....... więcej