Anti-Flag to zespół, którego nie trzeba przedstawiać. W trakcie ponad ćwierćwiecza na scenie i na 12 albumach punkowa grupa rzadko skupiała się na jednostkach. W przeciwieństwie do zespołów z lat 80., które bezpośrednio atakowały Reagana i jego współpracowników, muzycy Anti-Flag nie decydowali się na szpikowanie swoich utworów bezpośrednimi odniesieniami do bieżących wydarzeń. Zamiast tego skupiali się na walce z opresją, rozbrajając system głębokich nierówności społecznych od środka. Jednak na nowym albumie, zatytułowanym „20/20 Vision”, grupa rysuje grubą linię. Jak mówi basista Chris #2:
„Do tej pory z premedytacją nie atakowaliśmy bezpośrednio prezydentów, zarówno na okładkach, jak i w piosenkach, bo doszliśmy do wniosku, że tak naprawdę mierzymy się z problemami cyklicznymi. Ale na tej płycie w pewnym sensie stwierdziliśmy: „Pieprzyć to, musimy uwiecznić nasz aktywny sprzeciw wobec polityki Donalda Trumpa i Mike’a Pence’a””.
Gitarzysta Justin Sane dodaje: „Ta płyta to ostrzeżenie do wszystkich, którzy mają neofaszystowskie poglądy oraz tych, którzy przejawiają zachowania rasistowskie, seksistowskie, homofobiczne czy transfobiczne. Musicie dokonać wyboru. To, co dzieje się teraz w Białym Domu pokazuje najlepiej, że odcienie szarości już nie istnieją.”
Za produkcję „20/20 Vision” odpowiada Matt Good z From First to Last. Album rozpoczyna się fragmentem przemówienia Donalda Trumpa. Choć niemal każde zdanie wypowiedziane bez tego człowieka nadawałoby się na punkową płytę, Anti-Flag zdecydowało się na linijkę: „W dawnych, dobrych czasach tak się nie działo, bo traktowano ich bardzo, bardzo ostro. Kiedy raz zaprotestowali, później nie chcieli już tego powtarzać” – słyszymy w „Hatw Conquers All”.
I choć cykl wiadomości jest teraz szybszy niż kiedykolwiek, utwory „20/20 Vision” każą się zatrzymać i....... więcej