Pięć lat po tym, jak głęboko introspektywny „Carrie & Lowell” ugruntował już chwalony już status Sufjana Stevensa , „The Ascension” kontynuuje trajektorię jego niedawnej wspólnej pracy i mocno zagłębia się w rozległe, eksperymentalne pejzaże dźwiękowe. Wykraczając poza kreskę godzinową i pozostawiając jeszcze trochę miejsca, płyta stanowi ekspansywne płótno, na którym Sufjan może krytykować wady ludzkości, jednocześnie znajdując miejsce na wewnętrzne skupienie, które sprawiło, że jego poprzednia oferta była tak fascynująca.
Daleki od ucieczki przed niejasnymi egzystencjalnymi pytaniami, podwaja swoje charakterystyczne przesłanie, zwłaszcza w sposobie, w jaki łączy to, co majestatyczne z tym, co osobiste. „Powiedz mi, że mnie kochasz” równie łatwo można zinterpretować jako rozpad miłości jako poszukiwanie stabilności w społeczeństwie, podczas gdy jawne polityczne konotacje „Ameryki” wskazują na coś głęboko prywatnego.
Wyspiarski folk, który zdominował „Carrie & Lowell”, znajduje się pod falą płynącej elektroniki. Moments like „Lamentations” i „Die Happy” nawiązują do dorobku Radiohead z końca XX wieku i podobnie jak Thoma Yorke, mistrzostwo brzmienia Sufjana jest wzniosłe. Bez wysiłku przechodząc od delikatnego do mocnego, nie tylko na industrialnej „Death Star”, ani jeden moment na płycie nie wydaje się przypadkowy.
Zamiast tego dostarcza wszechogarniający dźwięk, który oddaje zarówno apokaliptyczną naturę współczesnego społeczeństwa, jak i możliwość jego odrodzenia. Natarczywość, którą zaszczepia, jest daleka od jego poprzednich prac i pojawia się wcześnie w końcowych momentach porywającego „Złóż mi ofertę, której nie mogę odmówić”. Nawet w stosunkowo spokojniejszych momentach płyta nie pozwala uwolnić się od tej ogromnej mocy.
„Wniebowstąpienie” to nie tyle wezwanie do broni, ile badanie....... więcej