Na swojej debiutanckiej płycie “Worrisome Heart”, Melody Gardot pokazała, że potrafi w niesamowity sposób połączyć swoją własną pasję z wielką tradycją jazzu i bluesa. Jednak wszyscy którzy poddali się urokowi tego albumu, będą mocno zaskoczeni postępem jaki dokonał się w muzyce Melody od tamtego czasu i jak bardzo dorosły i przemyślany jest jego następca, „My One And Only Thrill”.
Nowa płyta to idealne połączenie rytmów latynoskich, korzennego bluesa i duchowości i swobody muzyki folk. Dojrzałość tej muzyki jest tym bardziej zaskakująca, że Melody dopiero niedawno skończyła dwadzieścia lat! W tym wieku nie każdy ma tyle do powiedzenia o życiu, uczuciach i emocjach co ona. I nie każdy umie to ubrać w tak wspaniałe dźwięki. Co zabawne, materiał na ten album powstawał niemal cały czas „na walizkach”. Po sukcesie „Worrisome Heart” Melody i jej zespół większość czasu spędzali w hotelach i na lotniskach niż w sali prób.
To niezbyt komfortowe warunki, a jednak udało się napisać piosenki, które zachwycają od pierwszego zetknięcia. „Byliśmy w trasie bez przerwy przez dziewięć miesięcy, jak udało mi się wyrwać tydzień wolnego to byłam szczęśliwa. I nawet wtedy nie miałam czasu dla siebie, bo pisałam materiał na nowy album. To było męczące, ale jednocześnie dawało mi trochę perspektywy, robiłam coś a potem wracałam do tego po jakimś czasie i dzięki temu nie podejmowałam pochopnych decyzji”.
Natłok obowiązków, nie przeszkodził Melody w dokłądnym zaplanowaniu sesji nagraniowej do „My One And Only Thrill”. „Do studia weszliśmy z gotowym materiałem. To ważne, bo lepiej jest kiedy masz wyobrażenie tego jak ma brzmieć płyta, którą właśnie nagrywasz. Musisz wiedzieć czego oczekujesz od muzyków, kiedy mają pojawić się smyczki, a kiedy nie muszą. To fascynujący proces, poszukiwanie miejsca na orkiestrę, to jak rozbieranie piosenki do naga”. ....... więcej