Anyone who listens to Masecki’s Mazurkas will immediately become aware that there is little rural tradition preserved within them. There is much more modernity – the city, constant haste and anxiety – inducing life dynamics. Yet traditional mazurkas, still played nowadays even in the Rawa Mazowiecka region, have their own world as well: a “fractured” pulse, rapid tempo, odd time signatures and characteristic accents. Masecki thrives on this, while still revealing something completely different. “Twisted” rhythms, bass in the left hand with a ping pong ball-like bounce to it, melodies in the right which sourban und like piano exercises, Alberti bass (the constant “um pa pa”), sudden changes in accentuation, cyclic patterns, repeats, adjustments, mistakes (which become starting points for new ideas), and finally dissonant-sounding chords that, instead of culmination, bring about even greater disintegration. Masecki wanted his pieces to be simple in texture. There wasn’t any virtuosity in them. “I wanted these mazurkas to have a distilled flavor to them, and that required persistent concentration. That’s what was most difficult.” Virtuosic they’re not; indeed, they ‘re anti-virtuosic and, in their own way, anti-mazurkan and anti-dance.
(Jacek Hawryluk)
Każdy, kto wysłucha Mazurków Maseckiego, od razu zorientuje się, że niewiele w nich wiejskiej, zachowanej do dziś tradycji. Znacznie więcej współczesności – właśnie miasta, ciągłego przyspieszania, wprawiającej w konsternację dynamiki życia. Ale tradycyjne mazurki, grywane dziś jeszcze choćby w okolicach Rawy Mazowieckiej, też mają swój świat: „połamany” puls, szybkie tempo, nieparzyste metrum, charakterystyczne akcenty. Masecki żywi się tym, pokazując jednak coś zupełnie innego. „Pogięte” rytmy, bas w lewej ręce odbijany niczym piłeczka pingpongowa, melodie w prawej brzmiące jak fortepianowe palcówki, bas Albertiego (stałe „um pa pa”), nagłe zmiany akcentów, zapętlenia, powtórki, poprawki, błędy (które stają się początkiem nowych pomysłów), wreszcie fałszywie brzmiące akordy, które miast wieńczyć, powodują jeszcze większą dezintegrację. Masecki chciał, by faktura jego utworów była prosta. By nie było w nich wirtuozerii. „Chciałem, żeby te mazurki miały wydestylowany posmak. I to wymagało ciągłego skupienia. To było najtrudniejsze”. Wirtuozowskie nie są. Są wręcz antywirtuozowskie i na swój sposób antymazurkowe i antytaneczne.
(Jacek Hawryluk)