Dwie wspaniałe płyty Erica Claptona w jednym opakowaniu! Do kartonika włożono nagrodzony Grammy, pochodzący z 2000 roku wspólny album Slowhanda z B.B. Kingiem oraz wydany 16 lat później koncertowy materiał Anglika, który powstał ze specjalnym udziałem jego wielkiego przyjaciela JJ Cale'a.
"Riding With The King" to pokaz tego, jak najwięksi czują bluesa. Choć niektórzy malkontenci psioczyli, że brzmienie krążka jest zbyt wygładzone, jak na wydawnictwo bluesowe, zdecydowanie przeważały bardzo optymistyczne recenzje płyty.
Mistrzowie spotykali się na scenie i w studiu parokrotnie wcześniej, lecz dopiero pod koniec XX wieku udało im się zarejestrować wspólny album. Produkcją zajął się Eric, on też zapewnił muzyków sesyjnych, którymi byli głównie ci, towarzyszący mu na koncertach. Gdy nagrywano płytę, Clapton miał lat 55, zaś B.B. King 74. Zarejestrowano niemal wyłącznie cudze kompozycje, w tym tak znane, jak "Hold On, I'm Comin'" Isaaca Hayesa.
Na "Live In San Diego With Special Guest JJ Cale" zapisano wyjątkowo koncert Erica Claptona, jaki odbył się 15 marca 2007 roku w iPayOne Center w San Diego. Był on częścią trasy koncertowej poświęconej promocji płyty „The Road to Escondido”, wspólnego dzieła Slowhanda i JJ Cale'a. Na scenie pojawili się wybitni muzycy, chociażby genialni gitarzyści Derek Trucks i Doyle Bramhall II.
W ciągu dwóch godzin zabrzmiało kilkanaście piosenek, a w pięciu z nich na estradzie pojawił się JJ Cale (w tym w napisanych przez siebie "After Midnight" i "Cocaine").
Wspaniałego Roberta Craya można usłyszeć w zamykającym całość utworze "Crossroads".