Robią to:
Tomek Popowski – bębny, perkusja, uczciwość, umiarkowanie
Kuba Ziołek – gitara, głos, synty, opanowanie, spolegliwość
Gościnnie to robią:
Macio Moretti w „Post-Mortem Lovers” – bas, bongosy, shaker
Marcin Masecki w “Post-Mortem Lovers” – organy hammonda
Nagrał w OPT i zmiksował Michał Kupicz
bas, bongosy, shaker oraz organy hammonda nagrał Piotr Zabrodzki w CMS Studio w Warszawie
Wokale, dogrywki gitar i syntezatorów poczynił Kuba Ziołek na kanciapie
cover foto/concept: Tomasz Dubiel przy wspólpracy Alicji Gabillaud (make up)
design: Macio
Z potężnym dilejem, ukaże się już w kwietniu. Wspaniałe dzieło tych bydgoskich łapserdaków, z minimalnym ficzuringiem prawie całego Paristetris. Tak wyszło przypadkiem. Radykalna zmiana kierunku! Wsteczne mesydże! Matematyczna precyzja! Bang!
Druga płyta Ed Wood „Post-Mortem Lovers” to swoiste świadectwo dojrzałości zespołu. Ed Wood zmądrzał, wydoroślał, dojrzał – a ten album to zwieńczenie tego procesu. Na pierwszym albumie zespół grał z iście rockowym pazurem, szafował niedopieszczonym brzmieniem, lubował się w niedoskonałościach, brudzie i syfie. Ale ten okres minął i oto Ed Wood prezentuje najbardziej dojrzałe, skończone i przemyślane dzieło, jakie wyszło spod pióra spółki kompozytorskiej Ziołek-Popowski. Obojętnie czy będziemy mieli do czynienia z nostalgicznym, pełnym tęsknoty za czasami, które nigdy nie wrócą „Surfem św. Wawrzyńca”, buchającym od emocji, popowym hymnem „Post-Modern Lovers”, epickim, falującym post-rockowymi pejzażami niczym na zaginionej płycie Joy Division „Nie mam żadnego miejsca, aby iść”, czy kolorowym, dodającym otuchy i nadziei opus magnum zespołu „Post-Mortem Lovers” – to będziemy mieć poczucie obcowania ze szczerym i autentycznym pomnikiem talentu tego niezwykłego duetu.
popupmusic.pl
Drugi album Ed Wood gotowy był w 2012 roku i czekał na premierę kilkanaście miesięcy, co wobec wysokiej jakości materiału pokazuje, że w euforycznym hajpie wokół polskich niezależnych wytwórni zapomina się o tzw. prozie życia i fakcie, że niektóre albo ledwo wiążą koniec z końcem, albo wydają mniej niż by mogły lub powinny z artystycznego punktu widzenia. Może gdyby Ed Wood nagrał album z techno, ujrzałby on światło dzienne dużo szybciej. Na drugiej płycie Ziołka i Popowskiego tak dalekich wolt estetycznych nie ma, ale jest ona zauważalnie odmienna od debiutu. Następcą melodycznego indie-rocka zderzonego z gitarowo-perkusyjnymi spazmami, napędzan....... więcej