Maciej Nowotny (polish-jazz.blogspot.com):
"(...) The labels such as jazz, avantgarde, electronic music, punk rock though applicable are far from denoting precisely what you can find on this disc. Perhaps names of musicians which Mazzoll himself regards as his favourites will tell you more: Eric Dolphy, Roscoe Mitchell, Peter Jorgensmann, Evan Parker or Bill Laswell. None of them appears on this album but no less than 19 (sic!) other musicians were recorded or sometimes caught unaware and are present on this album. To make a coherent music out of such a maze is a great achievement of Marcin Dymiter who is not only a producer but effectively co-creator of this album. In the end it works very fine, being very personal an yet very forward thinking. In some aspects it sounds like, say, Matana Roberts' famous "Coin Coin" where she relates the history of her family, its emancipation from slavery, in universal language of jazz. (...)"
Responsio Mortifera to głęboko przemyślana płyta-konstrukcja. Głównych budowniczych jest dwóch, pomniejszych – blisko dwudziestu, ponieważ tylu właśnie muzyków, obok lidera, wzięło udział w zbieranych przez Mazzolla od lat nagraniach, które ukształtowały album. Elementy te spośród wielu wybrał i przetworzył w jedną całość Marcin Dymiter, wieloletni eksperymentator na niwie improwizacji elektronicznej i elektroakustycznej. Selekcja, dogrywanie i składanie materiału trwało ponad rok, a osiągnięty efekt artystyczny jest dojmujący.
Jerzy Mazzoll pozwala słuchaczom na wgląd w najgłębsze zakamarki swego twórczego „ja”, i jest w tej wypowiedzi do bólu szczery, jak choćby w przeszywającej recytatywie „Tak, Tak” (co znamienne, oznaczonej podtytułem tożsamym z tytułem całej płyty). Pośród gęsto zaplecionych cegiełek budujących materię muzyczną albumu znajdziemy między innymi oddechy klarnecisty czy też odgłos stuknięcia łyżeczki o filiżankę, które zazwyczaj pomijane jako „brudy”, tutaj stanowią osnowę osobnych kompozycji, zwracając uwagę na głębię otaczającego nas świata dźwięków i nie zezwalając na jednoznaczne rozstrzygnięcie o większej wadze jednych nad drugimi.
Zwłaszcza na tej płaszczyźnie widoczny jest wkład producenta muzycznego Responsio Mortifery Emitera, który nie wahał się użyczyć wszystkich swych talentów dla dobra albumu, de facto stając się jego współautorem. Tkanka impro-nie-jazzowych partii żywych instrumentów Mazzolla i jego archiwum jest ogniwem nie podstawowym, lecz równorzędnym. Tu także znajdują się perły, jak hipnotyczny kameralny basklarnet i tuba w Czekając Na Golgotę, solo nieodżałowanego Andrzeja Przybielskiego (Ostatnie Słowo) lub podnoszące napięcie przewijające się gdzieniegdzie smyczki.
Z pierwotnego planu płyty w całości złożonej z improsongów pozostało kilka, ale pojawiają się w odpowiednich momentach i smakują – jak zwykle – wyśmienicie. Słowa....... more