polifonia.blog.polityka.pl
Kto potrzebuje zaskoczeń, powinien posłuchać nowej płyty świetnego nowojorskiego perkusisty Geralda Cleavera. My, Polacy – jak to się zwykło mówić w takich chwilach – znamy go oczywiście z ostatniego zespołu Tomasza Stańki. Tylko że jeśli odsłuch albumu Signs (577 Records 7/10) zaczniecie od utworu zatytułowanego Tomasz – ewidentnego hołdu Cleavera dla zmarłego lidera – usłyszcie, owszem, poetycki i impresyjny, ale utwór elektroniczny gdzieś spomiędzy różnych estetyk lat 90. Cień ambientu, trochę Warpa. Ten ostatni jest ważny jako punkt odniesienia tej elektronicznej – bębny też tylko syntetyczne, jeśli w ogóle się pojawiają – płyty. Ale jeszcze ważniejszy jest fakt, że Cleaver dorastał w Detroit i próbuje sięgnąć do korzeni Warpa, nawiązując do barw Detroit techno, na swój dojrzały i niegodzący się na miarowe 4/4 sposób. W otwierającym zestaw Jackie’s Smiles wychodzi mu świetnie, lekko i finezyjnie. Pod koniec albumu, w trzyczęściowym utworze tytułowym, już ciężkawo. Choć zarazem bliżej istoty techno.
autor: Bartek Chaciński
jazzarium.pl
Po perkusiście Geraldzie Cleaverze można się spodziewać prawie wszystkiego. Udowadniał już nie raz, że ma głowę pełną pomysłów i lubi przekraczać granice gatunków muzycznych. W zeszłym roku z saksofonistą Larrym Ochsem i gitarzystą Nelsem Clinem wydał album zatytułowany “What Is To Be Done” (CleanFeed Records 2019). Była to płyta o bardzo dużej sile rażenia, napakowana po brzegi energią i kłaniająca się nisko spuściźnie amerykańskiego eksperymentalnego rocka. W 2020 roku Gerald Cleaver również nie próżnuje. Właśnie wystawia na próbę cierpliwość słuchaczy.
Gerald Cleaver wychowywał się w Detroit. To przemysłowe miasto zasłynęło w świecie z wielu muzycznych historii. Jedna z nich miała związek z muzyką elektroniczną, a konkretnie z detroit techno. To właśnie to miasto stało się kolebką tego nurtu....... więcej