Szalony, tajemniczy, czarujący, w tym samym stopniu dziwny co nieubłagany - Louis Warynski (aka Chapelier Fou) ze swoją najnowszą płytą podbił ojczystą Francję, teraz czas na Polskę!!!
Prezentacja "613" nie jest na pewno łatwym zadaniem a ci którzy się tego podejmą ryzykują zarzut opisów niepełnych, przybliżonych a arsenał słów wyczerpie się dość szybko.
Jak w wypadku każdego arcydzieła tak i tym razem mówienie o nim staje się niebezpieczne i przypomina zabawę granatem. W rzeczy samej, 613 to dokładna liczba kulek śrutu zgromadzonych w granacie i taki wybór tytułu przez Louis'a Warynski (aka Chapelier Fou) na pewno nie jest przypadkowy!
Obok w pełni numerycznego tytułu album ten zawiera inną cudowną nieprzystawalność, wyjątkowo udanie godząc kwadraturę koła z pożytkiem dla jakości tworzonej muzyki.
"Szalony, tajemniczy, czarujący, w tym samym stopniu dziwny co nieubłagany..." to określenia którymi można spróbować uchwycić naturę i muzykę na szczerym płytowym debiucie Chapelier Fou. W dalszym ciągu jest wirtuozem skrzypiec którego znamy z dwóch pierwszych EP-("Darling, darling, darling..." & "Scandale") !
Skala postępu jednak oszałamia. Bez wątpienia liczne nadzwyczajne występy na francuskich scenach (Printemps de Bourges 08 Discovery, Eurockéennes 09 Revelation) pozwoliły temu jedno osobowemu zespołowi osiągnąć dojrzałość i osiągnąć umiejętność gry na innych instrumentach (gitarę, wiolonczelę i bouzouki) limitowaną wyłącznie jego własnymi chęciami. W międzyczasie poznaliśmy potrzebę obcowania z klasyką kilku artystów wyróżniających się na polu muzyki elektronicznej - Amon Tobin czy Murcof, by wymienić kilku z nich - ale nigdy przedtem nie byliśmy świadkiem tak doskonałego balansu między tymi gatunkami.
Pod zniewalająco świeżą i chwytliwą warstwą melodyczną ten wielowarstwowy album skrywa drugą naturę, która ujawnia się dopiero po wielokrotnym (613?) odsłuchu. W sferze klasyki konstelacja wrażliwości wykonawcy, chwytliwyc....... więcej