Niezwykła i dla wielu irytująca może być ta płyta, pod rewelacyjnie elegancka szatą graficzną ukrywająca dadaistyczne rozpasanie i niepewność: czy to, co słyszymy, jest poważną propozycją, czy histerycznym wygłupem wykolejonego artysty?
Nagrywający jako Bovine Life, Chris Dooks pochodzi z Edynburga i zanim zajął się dźwiękami, realizował się w multimedialnych instalacjach i dokumentalnych filmach. Płyta zawiera zresztą nakręconą w '99 sześciominutową fabułkę, której paranoiczne wykręcenie na pewno coś mówi o osobowości twórcy. Spośród 20 utworów wiele powstało w wyniku “wirtualnej współpracy” z rozmaitymi eksperymentatorami, wśród których warto wymienić Matta Elliota (Third Eye Foundation), Kohn, Smyglyssna czy Janka Schaefera. Jest tu wszystko: samplowanie mniej lub bardziej niezidentyfikowanych głosów, zmutowany hip hop na podkładzie z przetrąconego elektro, trzaski i szumy, delikatne ambienty z przepływającą gitarką, naiwne syntezatory, zapętlone breaki... Przychodzą na myśl skojarzenia z Residents, chociaż wykorzystywanych przez Amerykanów “klasycznych” instrumentów raczej tu nie ma. Jest zabawa konwencjami, absurd i specyficzny humor – wszystko w niecałą godzinę, więc raczej się nie znudzi.